Jak robić, żeby nic (niewiele) robić,...
Jak robić, żeby nic (niewiele) robić, czyli program Czyste Powietrze.
O września 2018 wielokrotnie i na różne sposoby słyszymy wszyscy o programie Czyste Powietrze (dalej PCzPow).
Kilka faktów. Budżet programu to 103 mld złotych. Czas trwania (planowany) to 10 lat . Przez prawie 4 i pół roku funkcjonowania do PCzPow zgłoszone zostały 554 tysiące wniosków (stan na 10 luty 2023). Na lipiec 2022 do wymiany pozostawało ciągle 2,24 mln tzw. kopciuchów.
Na dzień 10 lutego wnioski zostały złożone na kwotę 10,7 mld złotych (10% programu). Umowami objęto 8,8 mld złotych (8,7% programu). Wypłacono 4,55 mld złotych (4,5% programu). Dla przypomnienia, za nami 40% czasu trwania programu. Zaangażowanie środków, nawet jeśli przyjąć, kwotę najwyższą, to niewiele ponad 10%. A przyśpieszenia nie widać. W tym tempie program będzie trwać jeszcze ponad 17 lat. Wtedy trzeba będzie wymieniać piece, które w ramach PCzPow były wymienione wcześniej. Może to też o to chodzi? Po co rozwiązać problem, skoro można z niego nieźle żyć.
Za to od czterech lat ciągle słyszymy, że wnioski będą uproszczone, że progi dofinansowań będą zmienione, że rząd coś poprawi, ułatwi, ulepszy itd. Pewny żal można mieć do różnych organizacji pozarządowych, które tego trupa, jakim jest PCzPow próbują reanimować. Spotykają się z rządem, apelują, omawiają, konsultują. Skutek jest taki, że stają się listkiem figowym (albo jak kto woli pożytecznym idiotą), którzy uwiarygadniają tą fikcyjną troskę o szybkie (podkreślam „szybkie”) załatwienie sprawy. Od początku trzeba było podnosić, że ten program do fikcja. Może by na początku szło jeszcze wolniej (jak widać po liczbach i tak stracono by niewiele), ale teraz może byłby lepszy pomysł na załatwienie tej sprawy.
Można władze centralne rozumieć (co nie znaczy, że akceptować), że przecież im nie chodzi o szybkie rozwiązanie problemu, ale o własny wizerunek. Temat nie jest kontrowersyjny, wszyscy wiedzą, że trzeba to zrobić. To warto go holować jak najdłużej, żeby pokazywać się z pozytywnej strony. A że oznacza to w zasadzie blokowanie i hamowanie poprawy sytuacji, to trudno. Przecież nie chodzi o życie i zdrowie mieszkańców kraju, ale o naszą, tj. rządu, władzę. O grzanie się w ciepełku „jak to się staramy”, albo „jak dużo dajemy”, czy „jak my to się troszczymy i pomagamy”. Trudno też pominąć opozycję, która w ogóle nie podnosi tematu tempa realizacji programu. Ale to by trzeba usiąść, policzyć, przeanalizować. Po prostu popracować. A po co, lepiej się odgrażać, że „my ich rozliczymy”. Naprawdę patrząc na lenistwo opozycji mam wątpliwości, czy kogokolwiek, kiedykolwiek i za cokolwiek rozliczycie. Bo to wymaga pracy.
Trochę nie ma sensu pastwić się nad PCzPow dalej. Co z tego, że ustalimy, że od 10 do 25 lutego dzienne składane było ok. 270 wniosków (na cały kraj). W tym tempie to jeszcze ponad 20 lat będziemy działać. Oczywiście pewnie można poszukać 15 dni, gdy wyglądało to o wiele lepiej. Ale i tak wyliczenia tylko będę jeszcze bardziej udowadniać tezę, że w ten sposób to się nie uda. Przy okazji, licząc od 1 września 2018 do 25 lutego 2023 średnio dzienne (licząc też soboty, niedziele i święta) przypada 340 wniosków na kraj. Skoro zostało 2,2 mln pieców, to wychodzi dokładnie 6.470 dni, czyli ponad 17 lat. Jak widać, liczby się zgadzają.
Bo jak może się udać wymienienie pieców w domach, czy termomodernizacja budynków, z poziomu rządu centralnego. Powietrze nie zna granic, ale źródło smogu jest przecież lokalne, aż do bólu. I tu właśnie powinien działać samorząd. I to najniższego szczebla.
Przykład. Mała gmina, ok 12 tysięcy mieszkańców i 4 tysiące źródeł ciepła. Na początku 2019 roku ok 75% to kopciuchy. Gmina tworzy prosty i jasny program dotacji (przy okazji szybko rezygnuje z dotowania pieców węglowych). A samorząd województwa ustala terminy wymiany pieców i konsekwentnie ich broni, pomimo olbrzymich nacisków, by „poluzować bo jest trudno”. Tak na marginesie, a kiedy jest łatwo?
Skutek jest taki, że w przykładowej gminie na początku 2023 roku kopciuchów do wymiany pozostaje 24%. No i nie zatrudniono żadnego nowego urzędnika. Może opozycja policzy, ile etatów „daje” PCzPow, bo mi akurat tego już się liczyć nie chciało w skali kraju.
Czyli można, ale trzeba chcieć rozwiązać problem, a nie promować się „działaniem na rzecz”. No i oczywiście „chwała i gloria” spadła by na samorząd. No i wychodzi, że ważne nie jest zdrowie i życie ludzi (bo do tego problem smogu się sprowadza), ale własne korzyści wyborcze. A wystarczyło przekazać te pieniądze w dół. Można było je "związać" z kokretnym celem, dzięiki czemu nie zostały by przejedzone na coś innego. Bo trzeba przyznać, że pewnie nie we wszystkich gminach jest to problem ważny. Bo nie wszędzie też występuje z takim samy natężeniem. No ale jak, przekazać pieniądzę "tym złym samorządom?". Z punktu widzenia rządu centralnego to jak "dać małpie zegarek". To swoją drogą ciekawe, że Ci sami wyborcy wybierają "mądre" władze centralne i "głupie" władze samorządowe (to oczywiście optyka centralistyczna, w drugą stronę może i trochę to też tak działa, ale na pewno nie w taki kategoryczny zereo-jedynkowy sposób).
Wniosek szczegółowy: Program Czyste Powietrze nie rozwiąże problemu zanieczyszczonego powietrza w Polsce w założonym czasie. A każdy „ekstra” rok to 50 tysięcy zgonów z powodu smogu. Czyli program, przedłużając się o ponad 11 lat (minęło 4 a jeszcze ponad 17), spowoduje śmierć ok 0,5 mln mieszkańców kraju. Wiem, liczenie może trochę uproszczone, ale chyba każdy widzi, o co chodzi. Setki tysięcy obywateli umrze, bo dla kogoś ważniejsze są własne korzyści polityczne.
Bardziej ogólny wniosek można by sformułować tak:
Nie można zgadzać się na działania głupie i nieskuteczne, bo „mają dobre chęci”. Bo okazuje się, że jesteśmy nie tam, gdzie powinniśmy być, a przy okazji wiadomo, że nie będziemy tam, gdzie chcemy się dostać w zaplanowanym czasie.
LY
Informacje dotyczące liczb ze strony www.czystepowietrze.gov.pl oraz www.samorzad.pap.pl (obie powiązane z władzami centralnymi). Obliczenia własne.
Dodaj komentarz